Niedziela
Komentarze: 0
Niedziela
W końcu udało mi się złapać psychiczno-fizyczną równowagę. Starałem się zapomnieć o tym dziwnym śnie i udałem się do kuchni by zaparzyć sobie kawę. Jak się okazało nie było takiej potrzeby. Już wychodząc z pokoju czułem zapach kawy, który odprowadził mnie do kuchni. Na stole leżały kanapki a za stołem siedział prze szczęśliwy Adaś. Uśmiechnął się życzliwie po czym rzekł - Myślę ze po tak wyczerpującym wczorajszym dniu przyda Ci się porządne śniadanie. Byłem zdziwiony, że nadal jest u mnie w domu jednak wcale mi to nie przeszkadzało. Szczerze powiedziawszy rzadko jadałem śniadania. Zazwyczaj wypijałem kawę i tak aż do obiadu. - Wiesz, tak się zastanawiam... Karolina nie będzie zła, że nie wróciłeś jeszcze do domu? Zapytałem zaciekawiony. - Nie będzie zła, ponieważ wróci dopiero wieczorem. W jego głosie wyczułem, że jest podenerwowany. - Aha...no dobrze ale nie niepokoi Cie to, że ona coś dość często wychodzi do koleżanki i wraca bardzo późno. Ciągnąłem dalej temat , gdyż wyraźnie widziałem , że jest zmartwiony tym faktem. - Trochę się martwię ale wiesz jej koleżanka zawsze potwierdza, że były tam i tu, że w nocy piły wino i oglądały jakieś smętne filmy. Po co miałaby mnie okłamywać, z resztą ufam jej. - No dobrze, nie będę już taki wścibski, zostawmy ten temat. Zakończyłem dyskusje i zabrałem się do zmywania naczyń. Podziękowałem Adasiowi za śniadanie i za to , że został ze mną po czym pożegnałem się z nim a on udał się do swojego domu. Postanowiłem, że wybiorę się dzisiaj na spacer. Pogoda była idealna na przechadzkę. Niebo było błękitne bez ani jednej chmurki, wiał tylko lekko wiatr. Ubrałem buty i ruszyłem w drogę. Do parku miałem zaledwie parę kroków, więc zanim się obejrzałem byłem już otoczony zielenią tutejszej przyrody. Idąc krętymi ścieżkami rozmyślałem nad Adasiem i Karoliną. Od dłuższego czasu rzadko ze sobą przebywają. Karolina często sypia poza domem, Adaś coraz dłużej zostaje w pracy. Czyżby zamierzali się rozstać? Wyglądało to tak jakby Adasiowi jednak na niej zależało.Może ona chcę się z nim rozstać? Mnóstwo pytań a zero odpowiedzi. W każdym razie widać jak na dłoni , że nie za bardzo się im układa. W parku pojawiało się coraz więcej ludzi, nie tylko ja wpadłem na pomysł z spacerem, z resztą w taką pogodę aż prosi się wyjść z domu. Mój 30 minutowy spacer dobiegał końca postanowiłem iż udam się do pobliskiego sklepu by kupić produkty na obiad. Wyszedłem więc z otaczającej mnie zieleni by wkroczyć na szare ulice miasteczka. Minąłem bloki, przebiegłem przez ulicę i wszedłem do sklepu. Drzwi pobudziły dzwonek sygnalizujący, że wszedł klient. Ekspedientka uśmiechnęła się szeroko i przywitała łagodnym - Dzień Dobry! Powitałem panią sprzedawczynię i udałem się w głąb sklepu. Na obiad zrobię sobie kurczaka, podszedłem więc do działu mięsnego i kupiłem dorodnego kuraka. Obróciłem się na pięcie i zderzyłem z jakaś kobietą. Była to Karolina. - Co ty tu robisz ? Nie miałaś wrócić wieczorem? Zapytałem zdziwiony, w końcu Adaś mówił, że wróci dopiero wieczorem. - A wiesz miałam trochę załatwień związanych z pracą ale wyrobiłam się wcześniej. W jej głosie dostrzegłem zakłopotanie. Nie zdziwiło mnie to ani trochę. Przecież mówiła Adasiowi , że była u koleżanki a teraz mi tu opowiada o jakiś sprawach biznesowych? Coś tu śmierdziało ściemą ale nie miałem zamiaru z nią o tym rozmawiać. Szybko przybrałem pogodną minę i odpowiedziałem - A no tak Adaś mówił, to super , że szybciej się wyrobiłaś trochę czasu spędzicie razem, bo wiesz trochę mu Ciebie brakuje. Jej twarz była taka obojętna, zamyśliła się po czym dodała - No tak... Nie miałem ochoty dłużej z nią rozmawiać więc pożegnałem się, kupiłem przyprawy i poszedłem do domu. Chciałem pogadać z Adasiem o tym co powiedziała mi w sklepie Karolina, lecz nie chciałem zawracać mu głowy przez te kilka godzin, które mogą w końcu spędzić razem. Zabrałem się więc do kurczaka, przyprawiłem go porządnie i wstawiłem do piekarnika. W między czasie zrobiłem sobie herbatę i usiadłem na kanapie. Obejrzałem kilka głupich ale jakże życiowych programów paradokumentalnych i poszedłem wyjąć kurczaka. Odciąłem znaczną część mięsa i zjadłem z dumą , że wyszedł mi całkiem niezły. Strasznie nudna ta Niedziela - pomyślałem. Słońce już po woli zachodziło za horyzontem a ja robiłem się coraz bardziej śpiący. Wziąłem prysznic, pościeliłem łóżko i położyłem się spać, słyszałem, że na telefon przyszła mi jakaś wiadomość lecz postanowiłem, że odczytam jutro. Zamknąłem więc oczy i oddałem się w objęcia Morfeusza.
Dodaj komentarz