Tej nocy nic mi się nie śniło. To może i dobrze, po ostatnim śnie trudno było mi się pozbierać. Przetarłem oczy, odsunąłem kołdrę i usiadłem na brzegu łóżka. Po chwili przypomniało mi się, że na telefon przyszedł mi SMS. Wziąłem więc komórkę z półki i odczytałem wiadomość jak się okazało od Adasia. "Koleżanka Karoliny napisała do mnie dziwnego SMS-a, że ona nie ma zamiaru się w to mieszać i że przeprasza ale muszę ją zrozumieć, że jako koleżanka Karoliny musiała być wobec niej lojalna. Nie da rady dalej tego znosić więc postanowiła , że mi o tym powie ale poza tym nic więcej wyjawić nie może i żebym zajął się tym sam. Mam totalny mętlik w głowie o co może chodzić? Mam nadzieję, że nie śpisz i coś mi doradzisz." Niestety już spałem. O co mogło jej chodzić? Przez chwilę zastanawiałem się nad poszczególnymi elementami i zaczynało się mi wszystko układać w jedną przykrą całość. Po pierwsze Karoliny często nie ma w domu. Po drugie nie wraca na noc. Po trzecie jej koleżanka zawsze zapewniała , że jest u niej podczas gdy ona w sklepie opowiada mi całkiem inna historie , a teraz jeszcze to wyznanie. Przecież to oczywiste! - wykrzyknąłem w myślach. Ona po prostu oszukiwała Adasia. Jestem skłonny przychylić się do tego, że ma romans. Biorąc pod uwagę jej skarżenie się na brak seksu najprawdopodobniej poszukiwała kogoś kto ją zaspokoi a to zdzira...Może zbyt pochopnie ją oceniam , może moje gdybania są błędne jednak musiałem przedstawić moje przypuszczenia Adasiowi. Wybrałem więc numer i zdenerwowany czekałem na sygnał . Niestety odezwała się poczta głosowa. Może jest w domu? Ubrałem się szybko w ciuchy z wczoraj i pobiegłem do domu Adasia. Niestety nikogo nie zastałem. Zaczynałem się trochę martwić jednak w końcu wróciłem na ziemie. Przecież nikt od tego nie umrze prawda? To tylko SMS, a Adaś pewnie zajęty jest pracą i wyłączył telefon chcąc nie być niekulturalny wobec swoich pacjentów. Wróciłem więc do domu by wypić w końcu swoją poranna kawę. Muszę przyznać , że nie chce mi się bardzo iść dzisiaj do pracy. Jednak dzisiaj był szczególny dzień. Od jakiegoś czasu w fabryce trwała redukcja etatów. Gdy tylko ktoś podpadnie w momencie może pożegnać się z stanowiskiem. Nie była to praca marzeń ale przynosiła mi dochód, który starczał mi na życie. Bez niej padłbym z głodu. Wypiłem pyszna kawę po czym umyłem kubek. Znowu jak zwykle odpuściłem sobie śniadanie. Zabrałem się do porządku ani się obejrzałem a na zegarze wybiła godzina 12.00. Nie chciało mi się dzisiaj robić obiadu zamówiłem więc pizze powinni być u mnie do godziny. Dostawca przepraszał, że z takim dużym opóźnieniem ale mają duży ruch i nie dadzą rady wcześniej przyjechać. Nie przeszkadzało mi to wcale. Nie byłem jakoś bardzo głodny jednak coś jeść trzeba a myślę, że do godziny zgłodnieje. Otworzyłem laptopa i zalogowałem się na czacie. W prawym górnym rogu wyświetlała się ogromna cyfra 6, która określała ile wiadomości zostało do mnie napisanych podczas gdy byłem offline. Zabrałem się za odczytywanie. Większość z nich to po prostu komplementy i zaproszenia na seks. W końcu dotarłem do wiadomości numer 6 i ta zmroziła moje serce. To od Maksa, gdy tylko dostrzegłem jego nick czułem wewnętrzny niepokój. Zastanowiłem się na chwilę nad tym czy nie usunąć konta i olać tę wiadomość, jednak chora ciekawość pchnęła mnie do sprawdzenia jej zawartości. Od razu tego pożałowałem. "Słuchaj dobrze się składa , że wiem gdzie mieszkasz, będę mógł częściej wpadać. Ostatnio mi się wyrwałeś jednak nie należę do osób, które szybko się poddają. Będziesz mój choćbym miał Cie przywiązać łańcuchami. Mam nadzieję, że Twoja głowa zbytnio nie ucierpiała od uderzenia. Nie chciałbym , żebyś był uszkodzony zanim sam zacznę Cie uszkadzać, nie koniecznie rękami. Możesz też podziękować starszej Pani , która przechodziła i zauważyła mój atak. Trochę mnie spłoszyła, mogłem Cie stamtąd zabrać, bo w sumie i tak uciekła krzycząc coś na głos, jednak postanowiłem, że trochę się zabawie. Wiesz jak się na coś dłużej czeka to lepiej smakuje prawda? Wyobrażam sobie w jaki sposób będę Cie brał. Nie masz pojęcia jak wiele pozycji znam i jak wiele sprzętów posiadam ale nie przejmuj się , czekaj cierpliwie za niedługo się dowiesz. PS. Nie chciałem Cie udusić, wiem jak długo mam trzymać uścisk, żeby ktoś odleciał a potem przywiązałbym Cie i byłoby z głowy. Tak byłoby łatwiej a teraz musisz czekać zanim tego doświadczysz. Możesz więc śmiało podziękować sobie , bo to Twoja wina, było nie uciekać i dać się ponieść." Czytałem tę wiadomość z szeroko otwartymi oczami a serce waliło mi jak szalone. Ten człowiek niewątpliwie jest chory. Co ja mam teraz zrobić? Nie dam rady zgłosić go ponieważ konto zostało usunięte, na policję nie pójdę, bo mnie wyśmieją. Mam dość! - krzyknąłem. Ciągle przyciągam do siebie jakieś kłopoty a jakby tego było mało innych kłopoty także wpadają na mnie. W domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Podskoczyłem jak spłoszona mysz. Dostrzegłem, że jestem już na tyle zastraszony, że każdy szmer będzie na mnie działał jak dźwięk z dobrego horroru. Podszedłem do drzwi, zerkałem przez judasza. Za drzwiami stał facet z pizza. No tak przecież zamawiałem pizze na obiad - pomyślałem machając ręką w powietrzu. Otworzyłem drzwi . - Dzień Dobry! Zamawiał Pan pizzę. Dostawca uśmiechał się szeroko a jego śnieżnobiałe zęby sprawiały wrażenie jakoby odbijały promienie słońca. Zawiesiłem się na chwilę nad tym blaskiem po czym zapytałem ile za pizze. Zapłaciłem wypowiedzianą przez niego kwotę i pożegnałem się. Zanim doszedł do samochodu spojrzał dwa razy na mnie przez ramię i zaszczycił swym wspaniałym uśmiechem. Odwzajemniłem uśmiech a on spojrzał na numer domu, który widniał na ścianie, zapisał coś na kartce po czym wsiadł do samochodu i odjechał. Było to dosyć dziwne, wziąłbym pod uwagę, że możliwe iż wpadłem mu w oko jednak nie chce popadać w paranoje. Nas gejów nie jest aż tak wielu na tym świecie. Co prawda nie widziałem go tutaj jeszcze, chyba jest nowy. Może jednak? A z resztą nie ważne. Usiadłem na kanapie, zjadłem połowę pizzy a resztę zostawiłem na kolację. Próbowałem dodzwonić się do Adasia, lecz wciąż odzywała się poczta.
Na dworze powoli się zmierzchało. Za kilka godzin muszę iść do pracy a tak bardzo mi się nie chce. Jak mus to mus pomyślałem i położyłem się na kanapie. Starałem się nie myśleć o niczym i zasnąć choć na godzinkę. Starania jednak nie przyniosły oczekiwanych skutków. Wciąż rozmyślałem nad psychopatycznym Maksem. W sumie nic się nie stało póki co. Dwa razy dostać z zaskoczenia, mało kto zostaje napadnięty tak po prostu? Postanowiłem, że oleje to do momentu aż stanie się coś więcej. Wiem, że to głupie ale nie mam zamiary popadać w paranoję. Wiele ludzi w internecie udaje chojraków a gdy przychodzi co do czego po prostu się wycofują. Chciał mnie zastraszyć, gdyż był sfrustrowany, że odrzuciłem jego zaloty to wszystko. Zostanę przy tej wersji - nie brzmi ona przynajmniej tak strasznie. Nim moje powieki stały się na tyle ciężkie bym w końcu mógł oddać się drzemce to ktoś zaczynał dobijać się do drzwi. Nie wie, że posiadam dzwonek? Zanim zdążyłem je otworzyć ktoś wbiegł do mojego mieszkania. Była to Karolina. Cała drżała, na jej twarzy jawił się strach jakby zobaczyła ducha. Rozmazany makijaż, rozczochrane włosy, zasmarkany nos. Była w totalnej rozsypce. Nim zdążyłem zapytać co się stało, Karolina zaczęła na mnie krzyczeć. - Gdzie jest Adaś?? Wiesz coś może??? Schował się tutaj??? Powiedz mi natychmiast gdzie jest! . Nie wiem skąd miałem to wiedzieć sam nie mogłem się dodzwonić do niego. Kazałem uspokoić się Karolinie i wyjaśnić mi o co chodzi, jeśli nie chce abym wyrzucił jej z mieszkania. Gdy uspokoiła swoją furię zaczęła wyjaśniać o co chodzi. - Do Adasia wczoraj napisała moja koleżanka, że nie chce się wtrącać dalej w nasze sprawy. Wysmarkała nos po czym kontynuowała dalej. - Adaś zaczynał dopytywać mnie o co chodzi. Ja wiedziałam o co chodzi ! Rozumiesz! Ale bałam się mu o tym powiedzieć! Wiedziałam, że mi nie wybaczy, lecz ja się w sumie na tyle pogubiłam, że nie zależało mi na tym...Wolałbym, żeby mnie zostawił. Nasz związek się sypał. Nie okazywał mi tyle miłości. Czułam się zaniedbana, opuszczona, porzucona. W końcu trafiłam na Grzegorza. Głos jej zadrżał, wyglądała jak zbity pies a we mnie coraz bardziej się kotłowało. Nie mogłem zrozumieć jak mogła tak postępować, tyle czasu go okłamywać i jeszcze wciągać w to swoją koleżankę. Wzięła głęboki wdech i ciągnęła dalej. - Grzegorza poznałam właśnie u koleżanki to był jej sąsiad z klatki. Porozmawiałam z nim kilka razy. Zaczynał mnie pocieszać, masować, przytulać i wtedy nie powstrzymałam swoich pragnień i przespaliśmy się ze sobą. Wyglądała jakby było jej smutno a zarazem miło wspominała seks z nowo poznanym kolesiem. Zbierało mi się na wymioty nie chciałem już dalej słuchać chciałem by przeszła do sedna. - Słuchaj! Nie interesują mnie twoje seksualne podboje, chociażbyś nie wiem jak to ładnie opisywała, postąpiłaś jak prawdziwa zdzira. Powiedz mi tylko jedno skąd Adaś się o tym dowiedział? Przełknęła ślinę i odpowiedziała ściszonym głosem - Przyłapał nas na mieście jak się całowaliśmy. W tym momencie szlag mnie trafił, brakowało mi przymiotników, żeby opisać jak wielka z niej zdzira. Wyprosiłem ją z domu, szamotała się krzyczała, że mam pomóc jej szukać Adasia. Wypchnąłem ją za drzwi i powiedziałem, że na pewno jest ostatnią osobą jaką teraz chce widzieć i nie potrzebuje jej pomocy. Zatrzasnąłem drzwi i zacząłem rozmyślać gdzie też mógł się on udać. Ubrałem bluzę by przeszukać okolicę, odwiedziłem kilka miejscowych barów, restauracji, lecz nigdzie go nie było. Wtem znalazłem się niedaleko parku i to był strzał w dziesiątkę. Adaś stał przy drzewie z dużym, białym sznurem zawieszonym przez gałąź dębu.W ręce trzymał wódkę, a raczej butelkę po wódce , najwyraźniej zawartość zdążył już opróżnić. Podbiegłem do niego krzycząc, żeby tego nie robił. Zdezorientowany nie spostrzegł nawet kiedy zdążyłem wywalić butelkę z jego ręki i zrzucić sznur z gałęzi. Zrozpaczony usiadł na ziemi i zaczął płakać. Wyglądał jak wrak człowieka. Na twarzy malował się tak wielki ból, że i mnie pojawiły się łzy w oczach. Usiadłem obok niego i przytuliłem do siebie. -Uspokój się proszę, pogadajmy. Wiem, że sprawiła Ci wielki ból ale uwierz mi nie warta jest tego, abyś poświęcił za nią swoje życie. Adaś wtulił się we mnie jeszcze mocniej po czym przesunął głowę na moje kolana. Nie wiedziałem zbytnio co mam robić. Wyglądał jak dziecko, niewinne , skrzywdzone dziecko. Zacząłem więc gładzić go po głowie. Czułem jak jego serce powoli się uspokaja a oddech robi się bardziej miarowy. Łzy lały się już sporadycznie, gdy jedna spłynęła kolejna czekała na swoją kolej. W końcu poczuł się na siłach by wykrzesać z siebie kilka słów. - Ona mnie zdradzała, robiła to ciągle. Gdy ja czekałem na nią w domu ona wtedy z tym kolesiem. Ból znowu odebrał mu mowę. Głaskałem go i powtarzałem, żeby się uspokoił. Po chwili odezwał się znowu. - Wiesz, że ja ją kochałem? Zależało mi naprawdę. Jednak to nie do końca tylko jej wina. Ja...ja też się w kimś zadurzyłem. Od wielu miesięcy starałem się z tym walczyć. To było silniejsze ode mnie. Karolina stawała się dla mnie coraz mniej atrakcyjna. Uczucia wobec niej malały, oddaliliśmy się od siebie. Wiesz, ja nie chcę jej usprawiedliwiać ale ja też pocałowałem kogoś, może nie do końca w taki sposób jak zrobiła to ona ale tak...ja też pocałowałem kogoś. Nie chce już dalej z tym walczyć! To przyciąga mnie jak magnes. A wiesz kto jest tym magnesem?! Wiesz kto jest tak blisko a zarazem tak daleko? Wiesz kto rani mnie codziennie gdy uśmiecha się życzliwie po przyjacielsku a nie z miłości ? No powiedz mi wiesz czy nie!?
W głębi duszy wiedziałem, że chodzi o mnie. Ale to wszystko posrane. Jednak zaraz, zaraz wspominał coś o pocałunku a my przecież się nie całowaliśmy. Postanowiłem więc zapytać. -Adasiu, wiem że chodzi o mnie. Wziąłem głęboki wdech, gdyż jego oczy zabłysły radosną iskrą. Widziałem jak bardzo go to cieszy. - Powiedz mi jednak, jeśli chodzi o ten pocałunek to jak? Kiedy? Nie pamiętam, by doszło do takiej sytuacji. Adam uśmiechnął się leciutko, zrobił maślane oczy i zaczął opowiadać. - Pamiętasz wtedy ostatniej nocy, kiedy napadł Cie ten koleś. Spędziłem noc u Ciebie, chciałem iść zobaczyć Cie przed snem ale widziałem, że już zasypiasz. Pochyliłem się nad Tobą i pocałowałem lekko w policzek. Wiem, to trochę chore. Jednak to było tak nie wiele a moje serce drżało jak oszalałe. Gdy tak patrzyłem na Ciebie, jak sobie smacznie śpisz to chciałem położyć się obok i mocno Cie przytulić. Chciałem wyszeptać Ci do ucha, że nikt Cie już nigdy nie skrzywdzi. Chciałem zasnąć tuż obok, obudzić się i powiedzieć Ci co czuję. W mojej piersi krzyczało serce, ono chciało być tuż obok Twojego. W końcu tak głośno krzyczało, że nie potrafiłem być Ci już przyjacielem. Nie mogłem słuchać o tych Twoich znajomościach. Pamiętasz jak wtedy wybiegłem nagle ? Tak naprawdę nie chodziło tylko o Twoje bezpieczeństwo, byłem bardzo zazdrosny. Gdy wybiegłem po twarzy lały mi się łzy. Ogarnęła mnie tak wielka złość, że uderzyłem ręką w pobliskie drzewo. Przerwał na chwilę okazując mi pozdzierane palce. - Nie masz zielonego pojęcia, jak wspaniale się czuję przy Tobie. Teraz gdy leże na Twoich kolanach a ty głaszczesz mnie po głowie, moje nerwy uspakajają się, zapominam o całym świecie. Proszę Cie nie myśl, że to od dużej ilości alkoholu, gdyż połowę wylałem. Mam nadzieję, że pozwolisz mi wreszcie się do siebie zbliżyć. Przepraszam ciągle gadam a ty milczysz powiedz coś proszę. Rzeczywiście milczałem, w głowie analizowałem teraz wszystkie słowa, jakie mówił mi kiedyś. Gdy zwracał się do mnie tak czule. Te wieczorne pogawędki z piwem. Gdy smutniał gdy byłem zły. Te wszystkie komplementy. Nic nie piłem a kręciło mi się w głowie od natłoku myśli. Przed oczami pojawiały się czarne plamy, czułem jak ręce robią się wiotkie a moje ciało jakby w zwolnionym tempie opada na trawę.